Kancelaria Adwokacka
Adriana Szczęśniak-Majcher
Na stronie nowego spektaklu Starego Teatru w Krakowie czytamy:
Szanowni Widzowie, uprzejmie informujemy, że spektakl Towiańczycy, królowie chmur przeznaczony jest dla widzów dorosłych – z uwagi na fakt, iż przez część przedstawienia niektórzy wykonawcy występują nago.
Należałoby mieć nadzieję, że nie będzie to nagość tak nieuzasadniona jak w „Woyzecku” Grzegorzka. Z całą pewnością nie tylko ja jedna spośród widzów nie mam ochoty uczyć się na pamięć szczegółów anatomicznych budowy aktorów. Jest subtelna różnica pomiędzy nagością sensowną, będącą interesującym podsumowaniem, chwilą, suspensem a przedłużającą się sceną, która zdaje się być torturą zarówno dla aktora, jak i widzów. Nie wiem, dlaczego współcześni reżyserzy tak chętnie rozbierają swoich aktorów.
A może to aktorzy tak polubili granie nagością. Nie chce tu niczego przesądzać ani wyciągać wniosków, ale być może rozbieranie aktorów na scenie wiąże się z jakąś szybszą, czy też bardziej spektakularną karierą?
A być może teatr liczy na widzów, dla których taka forma ekspresji będzie atrakcyjna i natychmiast zaczną masowo uczęszczać do teatru? W każdym razie musiałoby chyba chodzić o gimnazjalistów, dla których taka lekcja anatomii mogłaby być niemałym wydarzeniem. Ale nie. Powyższy przypis całkowicie wyklucza taką ewentualność.
Ciekawe, czy podobne uwagi pojawią się także przy innych spektaklach repertuarowych, jak choćby przy „Akropolis” (arogancko obnażony biust plus scena bardzo realistycznie ukazanego zbliżenia seksualnego transmitowanego „na żywo” na dużym ekranie powyżej sceny), „Woyzecku” (męczeństwo aktora grającego postać tytułową), czy w „Do Damaszku” (pornograficzne pantomimy).
Czy ma to być nowa „polityka teatru”? W takim razie bardzo kontrowersyjna, a przede wszystkim ryzykowna. Choć być może zgodna z duchem czasu (zainteresowanych tematyką odsyłam między in. do kinowej propozycji „Życie Adeli”).
W każdym razie faktem jest, że w najnowszych sztukach aż roi się od roznegliżowanych postaci. Widzów łatwo jest zszokować, a nadmierne epatowanie nagością może ich nie tylko pozostawić w niesmaku, ale i nabawić lęku przed kolejnym wyjściem do teatru. Bo sceny nie można wyłączyć, nie można też zmienić jak kanału telewizyjnego.
Taki napis jak powyżej to zatem dla wielu widzów przestroga – wybierasz się na ten spektakl na własną odpowiedzialność – a co wrażliwsi muszą przygotować się na zasłanianie oczu, czy odwracanie głowy.
Jeżeli zamieszczenie takiego powiadomienia, miało być ewentualnym zabiegiem promocyjnym, reklamowym, obawiam się, że w niektórych, być może wcale nie tak nielicznych przypadkach, może odnieść przeciwny skutek.
Nagość do zaakceptowania to ta subtelna, okryta tajemnicą, aluzjami. Nagość niewulgarna, niedosłowna, nieświadoma siebie i niewyzywająca, z rzadka tylko erotyczna. W końcu, nagość metaforyczna, wszak mowa o teatrze. Trzeba uważać, żeby nie została przekroczona cienka granica, za którą już tylko obsceniczność.
Bo na scenie niby można wszystko, ale z umiarem.
Kancelaria Adwokacka
Adriana Szczęśniak - Majcher
ul. św. Wawrzyńca 39/5
31-052 Kraków
Zdjęcia: Piotr WERNER, Adriana Szczęśniak-Majcher, Barbara Bogacka
Copyright ©Adriana Szczęśniak-Majcher Kancelaria Adwokacka -Design by Adriana Szczęśniak-Majcher
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.